mało ruchliwy pies pokojowy ★★★ OGAR: pies znany z szybkiego biegu ★★★ WRÓG " u bram", film z 2001 ★★★ CHART: pies gończy ★★ DINGO: dziki pies z Australii ★★★ GOOFY: pies z Bajek Disneya ★ HADES: Cerber pilnował jego bram ★★★ STYKS: rzeka mit. Hadesu ★★★ WARTA: oddział zbrojny pilnujący 2. Dziki pies azjatycki; Azjatycki dziki pies Szybkie fakty; 3. Australijski Dingo; Szybkie fakty dotyczące australijskiego dingo; 4. Śpiewający pies z Nowej Gwinei; Śpiewający pies z Nowej Gwinei Szybkie fakty; 5. Sri Lanki Yala Dog; Sri Lanki Pies Yala Szybkie fakty; 6. Indochińskie Dingo ; Indochiny Dingo Szybkie fakty; 7. Wilczak polski dziki kot ★★ ANOA: bawół z Celebesu ★★★★ mariola1958: ARNI: bawół z Indii ★★★ PUMA: dziki kot ★★★ SSAK: np. bawół ★★★ DINGO: dziki pies z Australii ★★★ KROWA: od niej większy bawół ★★★ OSTĘP: dziki matecznik w puszczy ★★★ RYCIE: rozkopywanie ziemi, np. przez dziki ★★★ SAZAN Dziki pies Dingo pojawił się po raz pierwszy w Australii i Nowej Gwinei.Upadła na te ziemie wraz z imigrantami z Azji Południowo -Wschodniej. Dingo pies jest domowy, ale dziki.Zoologowie uważają tę osobę za specjalne podgatunki. Szybko przyzwyczaiła się do nowego siedliska i przyczyniła się do loka pies znany z szybkiego biegu ★★★ SABA: pies Nel z "W pustyni i w puszczy" ★★★ CHART: pies gończy ★★ DINGO: dziki pies z Australii ★★★ GOOFY: pies z Bajek Disneya ★ NOCEK: długouchy nietoperz ★★★ SZPIC: pies jak czubek buta ★★★ WYŻEŁ: pies myśliwski ★★★ ŁAJKA: pies kojarzony z kosmosem dziki koń nie musi jej nosić ★★★ ŻBIK: dziki kot żyjący w Polsce ★★★ DINGO: dziki pies z Australii ★★★ OSTĘP: dziki matecznik w puszczy ★★★ RYCIE: rozkopywanie ziemi, np. przez dziki ★★★ SAZAN: dziki karp ★★★ CZERTA: dawny sposób polowania na dziki ★★★★★ JAGUAR: duży kot z Ameryki dziki pies z Australii ★★★ OSTĘP: dziki matecznik w puszczy ★★★ RYCIE: rozkopywanie ziemi, np. przez dziki ★★★ SAZAN: dziki karp ★★★ ŁATKI: cętki ★★★ CZERTA: dawny sposób polowania na dziki ★★★★★ OCELOT: amer. kot w cętki ★★★ SERWAL: cętkowany, dziki kot z sawanny ★★★ BaJo: TARPAN: dziki Dingo to jedyny gatunek psa pochodzący z Australii. Kochający rodzice, ale drapieżne drapieżniki, dingo to zwierzęta dobrze przystosowane do surowych i zróżnicowane klimaty Australii i regionu Pacyfiku. Te stworzenia są uważane za dzikie psy i wykazują podobne zachowania i strategie łowieckie jak blisko spokrewniony wilk. Indyk dziki (Meleagris gallopavo) – ciekawostki. Indyk dziki ma 5000-6000 piór. Największy znany samiec dzikiego indyka ważył 16,85 kg. Czasem spotyka się osobniki ważące prawie 14 kg. Indyk dziki to najcięższy ptak grzebiący. Indyk dziki jest jednym z najcięższych ptaków (pod względem wagi maksymalnej) w Ameryce Północnej. Nowy kawałek najlepszego podziemia z m2Beat: https://www.youtube.com/watch?v=kaeemQV4W2snawijka DZIKI PIEShttps://www.facebook.com/dzikipiesofficialprzy wspó 1XlOuG. Czy to prawda, że w Australii wszystko chce Cię zabić? Kiedy wyjeżdżaliśmy do Australii mieliśmy wyobrażenie o tym kontynencie jako o najbardziej niebezpiecznym kontynencie świata. “Tam wszystko może Cię zabić” mówili znajomi. Jadowite węże, pająki, krokodyle ludojady, śmiertelnie parzące meduzy, rekiny, jadowite żaby, płaszczki, zabójcze ryby-kamienie. Nawet ślimaki są tu jadowite a przyjaźnie wyglądające dziobaki mają kolce jadowe. Kiedy wylądowaliśmy w Sydney i zaczęliśmy wypytywać o to mieszkających tu ludzi powiedzieli, że jest nawet gorzej. Żeby broń boże nie jeździć po ciemku, nie spać w buszu, nie kąpać się w morzu i chodzić tylko w pancernych butach. No i do tego jeszcze kangury-samobójcy,olbrzymie emu i kolczatki wpadające pod koła. Nie mówiąc już o zabójczej odmianie koali, czyli o “drop bear”, którymi straszą Australijczycy. A jak było na prawdę? Przez ponad 120 dni spaliśmy na dziko w buszu i przeżyliśmy, więc nie było tak źle. Większość opowieści była wyolbrzymiona, bo australijskie zwierzęta jak wszystkie inne, same człowieka nie atakują. Ale trzeba być świadomym zagrożenia bo na prawdę można wpakować się w niebezpieczną sytuację. Australijskie piękne, dzikie, rajskie plaże i ciepła lazurowa woda kuszą żeby zażyć kąpieli. Trzeba jednak uważać na czające się w niektórych miejscach rekiny, parzące meduzy a nawet słonowodne krokodyle. Ale po kolei.. 1. Krokodyle spotkanych przez 4 miesiące: 1 niebezpiecznych sytuacji: 0 W Australii, szczególnie w północnej części (Northern Territory), “crocs’ów” jest bardzo dużo, w wielu miejscach nawet kilkadziesiąt na 1 km2. Ale najpierw trzeba wiedzieć jakie krokodyle tu występują. Można je podzielić na słodkowodne i słonowodne. Słodkowodne, to te mniejsze, które występują w rzekach i jeziorach i mają wąskie pyski. I są dla człowieka całkowicie niegroźne. Niektórzy ponoć nawet trzymają je w domu jako zwierzęta domowe. Trochę gorzej sprawa wygląda z “salties” czyli krokodylami słonowodnymi. One są na prawdę duże i jeśli wskoczy się z nimi do jednej wanny to faktycznie raczej z tej wanny się już nie wyjdzie. No ale tego raczej nikt nie robi a krokodyle same z wody nie wyjdą żeby gonić człowieka. Jeśli więc przestrzega się kilku logicznych zasad to nie ma szans na bliskie spotkanie z tym olbrzymim gadem (raz podeszliśmy za blisko, klapnął paszczą ostrzegawczo i uciekł). Przede wszystkim należy zwracać uwagę na znaki (i to tyczy się nie tylko krokodyli ale też meduz i innych). Jeżeli w jakimś miejscu występują krokodyle groźne dla człowieka to będzie tam wielki znak “uwaga krokodyle w tym rejonie, nie podchodź do wody gamoniu”. Jeśli więc ktoś w takim miejscu zaczyna pływać to raczej sam prosi się o kłopoty. W takich miejscach nie można też zbliżać się do wody i jej nabierać bo krokodyle zazwyczaj czają się właśnie przy brzegu i mogą nas pomylić z kangurem który przyszedł napić się wody. Jeśli więc w outbacku są 2 rzeki – jedna pusta a w drugiej kąpią się Aborygeni, to nie dlatego że w tej pierwszej jest cieplejsza woda tylko dlatego, że wiedzą, że rzeka w której się kąpią to rzeka okresowa oddalona od najbliższych krokodyli o tyle że żaden krokodyl tej odległości nie przejdzie. Jeśli chcecie rozbijać się z namiotami na terenie krokodyli (robiliśmy to wielokrotnie) to trzeba stawiać namiot co najmniej 50 m od najbliższej wody. Jeśli już krokodyla spotkamy to nie należy go zaczepiać tylko jak najszybciej odejść. Gonić nas nie będzie ale jeśli będziemy wystarczająco blisko to nawet nie zauważymy kiedy w sekundę pokona 10 metrów, chwyci nas za nogę i zacznie obracać i wciągać do wody. Jak każdego dzikiego zwierzęcia , krokodyla nie należy prowokować do samoobrony. Ile spotkaliśmy przez 4 miesiące znaków ostrzegających o krokodylach? Setki. A ile krokodyli na wolności? Jednego. I bał się nas bardziej niż my jego. Kogo więc zjadają krokodyle? Zazwyczaj imprezowiczów, którzy po zbyt wielu piwach po ciemku chcieli udowodnić kolegom, że przepłyną na drugą stronę rzeki w miejscu gdzie stoi wielki znak “uwaga krokodyle”. 2. Rekiny spotkanych przez 4 miesiące: 1 niebezpiecznych sytuacji: 0 Rekina przez 4 miesiące widzieliśmy tylko raz i to z bardzo daleka. Występują głównie w ciepłych wodach, ale wszędzie tam gdzie jest zagrożenie rekinami są albo specjalne siatki oddzielające część do pływania od reszty oceanu albo ratownicy patrolują wodę w poszukiwaniu rekinów. Rekiny bardzo rzadko atakują ludzi i ponoć tylko w mętnej wodzie kiedy np. pomylą człowieka na desce surfingowej z foką. 3. Meduzy [sociallocker] spotkanych przez 4 miesiące: setki niebezpiecznych sytuacji: 1 Meduz spotkaliśmy bardzo dużo, szczególnie na północy. Gatunków jest wiele – od nieszkodliwych, przez boleśnie parzące po takie które potrafią uparzyć śmiertelnie pomimo bardzo małych rozmiarów (box jellyfish). Tam gdzie występują meduzy (najwięcej w lecie) są odpowiednie znaki a nawet przy plażach stoją butelki z octem, który jest najlepszy po uparzeniu. Bardzo często są specjalne siatki na meduzy dookoła wyznaczonych w oceanie kąpielisk, ale nie są do końca skuteczne bo zatrzymują tylko największe meduzy. Raz mieliśmy bliskie spotkanie z meduzą (w północnej części Western Australia), całe szczęście nie śmiertelną – pamiątkowe blizny widać na powyższym zdjęciu. A, i sikanie na poparzone miejsce nie pomaga ;). 4. Węże spotkanych przez 4 miesiące: 5 niebezpiecznych sytuacji: 1 Węży i pająków baliśmy się chyba najbardziej. I spodziewaliśmy się spotkać setki węży. Więcej było opowieści niż samych węży bo spotkaliśmy ich tylko kilka. Przemieszczały się bezszelestnie, praktycznie niezauważone (ciekawe ile przez to nie zauważyliśmy a były bardzo blisko?) I kiedy pierwszy raz po miesiącu zobaczyliśmy węża to zaczęliśmy za nim latać z aparatem. Tego robić nie wolno bo tak właśnie prowokuje się węża do ataku. I pewnie gdybyśmy wiedzieli że to śmiertelnie jadowity brown snake (a nie wyglądał groźnie) to zdjęć byśmy nie robili. Kogo zazwyczaj gryzą węże? Osoby które wchodzą w wysoką trawę albo w busz bez pełnych butów. Wąż nie wbija się głęboko więc jeśli mamy buty za kostkę i długie spodnie to nawet jeśli nas ukąsi to wbije się tylko w buta a nam nic się nie stanie. A jeśli już nas ukąsi? Należy ograniczyć rozprzestrzenianie się jadu poprzez ograniczenie ruchu i uspokojenie się i ciasne obwiązanie ręki/nogi bandażem od miejsca ukąszenia w kierunku serca. A potem należy albo wezwać pomoc albo poprosić kogoś o zawiezienie do szpitala. A co jeśli wąż ukąsił nas w outbacku gdzie nie ma zasięgu telefonów a do szpitala jest kilkaset kilometrów? Nie mamy pojęcia. Dlatego zawsze chodziliśmy w wysokich butach. 5. Pająki i skorpiony spotkanych przez 4 miesiące: setki niebezpiecznych sytuacji: 2 Jeśli chodzi o pająki to opowieści tutaj akurat były bliskie prawdy. Były ich setki. Zarówno w buszu jak i w dużych miastach bardzo łatwo je spotkać. Kilka razy mieliśmy tak że przychodziły do naszego obozowiska całymi chmarami i bardzo szybko się przemieszczały. Za każdym razem trzeba zamykać namiot, sprawdzać buty i ciuchy przed założeniem – same z siebie nie zaatakują ale przygniecione mogą się bronić. Te największe kudłate ponoć są nieszkodliwe, ale woleliśmy nie ryzykować i wszystkie częstowaliśmy sprayem na pająki i inne dziadostwo. Te najbardziej jadowite (np. redback) najczęściej można spotkać w zakamarkach, pod stołami, ławkami itd, dlatego siadając np. w parku nie powinno się łapać za krawędź ławki bo może pod nią siedzieć jadowity pająk. A skorpiony? Spotkaliśmy raz, kiedy przechodził koło naszych gołych stóp. Ich ukąszenie boli ponoć jak pszczoła i nie jest groźne. I ponoć im mniejszy skorpion tym groźniejszy. Nasz był bardzo mały. [/sociallocker] 6. Kangury-samobójcy spotkanych przez 4 miesiące: setki niebezpiecznych sytuacji: kilkadziesiąt Wyglądają niegroźnie i nie są jadowite ale jeśli podróżuje się samochodem to ich należy się bać bardziej niż węży czy pająków. Z niewiadomych dla nas przyczyn w okolicach zmierzchu i świtu zaczynają wyskakiwać na drogi. Są szare więc ich nie widać i nie wiadomo czemu wyskakują dopiero przed samym samochodem. Kilka razy mieliśmy nawet tak że stanęły na drodze i nieruchomo patrzyły się w naszego busa. Dopiero jak wyhamowaliśmy pół metra od nich i wysiadaliśmy je przegonić to łaskawie się usuwały. A taki kangur który uderzy w busa może narobić bardzo dużych szkód. Martwych kangurów, potrąconych przez auta i leżących przy drodze widzieliśmy jeszcze więcej niż żywych. Całe szczęście prawie każdy ma tu na aucie ochronnego bull-bara. Tak samo trzeba uważać na emu czy wombaty, jest ich dużo mniej ale też lubią wskakiwać pod koła. [box type=”shadow” ] Busem Przez Świat. Australia za 8 dolarów Nasza trzecia przygodowo-poradnikowa książka jest już dostępna. Opowiada ona historię naszej 4-miesięcznej wyprawy 25-letnim busikiem na polskich tablicach przez krainę kangurów. 50-stopniowe upały, jadowite węże i pająki, krokodyle, psy dingo, kangury i awarie na spalonych słońcem pustyniach. Książka jest także poradnikiem dla każdego, kto marzy o własnej podróży do Australii – opisuje w niej krok po kroku jak zorganizować własną podróż i jak zrobić to tanio (nawet za 8 dolarów dziennie). [button color=”orange” size=”medium” link=” target=”blank” ]ZAMÓW KSIĄŻKĘ Z AUTOGRAFEM [/button] [/box] 7. Kazuary spotkanych przez 4 miesiące: tylko w niewoli niebezpiecznych sytuacji: 0 Te prehistorycznie wyglądające piękne ptaki są na wymarciu ale są bardzo niebezpieczne. Występują szczególnie w tropikalnych rejonach Australii i jeśli jakiegoś się spotka należy się jak najszybciej ewakuować. Jeśli poczują się zagrożone to używają swojego potężnego pazura. A potrafią zabić człowieka jednym kopnięciem w klatkę piersiową. Dlatego jeśli już jakiegoś spotkamy to trzeba założyć plecak na brzuch i wycofywać się tyłem. Kazuary wydają też najniższy wśród wszystkich ptaków świata dźwięk, który brzmi jak dźwięk wydawany przez dinozaura, jest słyszany na kilka kilometrów i budzi respekt bo czuć jak drży ziemia i wszystkie wnętrzności. 8. Muchy spotkanych przez 4 miesiące: miliony niebezpiecznych sytuacji: nieraz całymi stadami siadały kierowcy podczas jazdy na twarzy Przekleństwo australijskiego outbacku. Są ich dosłownie miliony. Pojawiają się zaraz po wschodzie słońca i znikają dopiero po zachodzie. Uwielbiają siadać na oczach, ustach, wchodzić do nosa i uszu. Nie da się nic w takich warunkach zjeść ani normalnie funkcjonować. Jedyny ratunek – specjalne maski na muchy. Używaliśmy ich przez kilka tygodni i uratowały nam życie. Bez nich można sobie wydrapać w szale oczy, bo przegonić się ich nie da. 9. Pijawki spotkanych przez 4 miesiące: kilkanaście niebezpiecznych sytuacji: 2 razy się przyssały Szczególnie w tropikalnych lasach jest ich dużo i niczym ninja przeskakują na ręce, nogi i inne odsłonięte części ciała. 2 razy mieliśmy taką sytuację że nagle zauważaliśmy przyssane pijawki które piły już naszą krew. Szkodliwe chyba nie są skoro używa się ich w medycynie. Czy można się przed nimi jakoś zabezpieczyć? Kupuje się sprawy “tropical strenght” i psika po ubraniu – nie ma szans żeby się przyczepiły. Ten sam spray działa też na australijskie robactwo i niektóre pająki. 10. Drop bears spotkanych przez 4 miesiące: ? niebezpiecznych sytuacji: 9999 I na koniec nasz ulubieniec – australijski “inside joke” 🙂 Mięsożerna odmiana koali. Australijczycy zawsze przestrzegają przed nimi nowe osoby przyjeżdżające do Australii. Znane z tego, że lubią zeskakiwać z drzew na turystów w buszu 🙂 [box type=”note” ]Spodobał Ci się ten tekst? Dodaj swój email do newslettera aby nie przegapić kolejnego tekstu na blogu: [newsletter][/box] Karol Lewandowski Bloger, youtuber, zawodowy podróżnik. Z wykształcenia inżynier robotyki i magister zaawansowanej informatyki. Odwiedził ponad 60 państw na 5 kontynentach. Autor 4 bestsellerowych książek podróżniczych. Kontakt: karol@